Lwia Ziemia spała. A przynajmniej tak to wyglądało - jakby przyszła noc w której wszystko umarło i czekało na wzejście słońca, które by to wszystko rozbudziło. Niestety, nie mogłoby się tak stać, bez względu na to, ile osób by tego pragnęło.
Wraz z wzejściem pierwszych promieni, niebo zrobiło się krwawo czerwone, a potem pomarańczowe. Na szczycie Lwiej Skały pojawił się niewielki punkcik. Ów punkcikiem było Zira. Otwarła wielką paszczę, wyposażoną w ostre kły i ryknęła, budząc wszystkich. Była królową... na reszcie, po tylu latach marzeń o władzy i po przelanej za nią krwi, mogła wreszcie wyjść na swoje. Ryknęła po raz kolejny, tak że niewielkie stadko ptaków o czarnym ubarwieniu, wzniosło się wysoko w powietrze. Następnie zeszła z klifu i zniknęła w mroku groty. Pośrodku leżał brązowy lew z blizną. Zira polizała jego policzek swoim różowym, szorstkim językiem, a zielone oczy lwa, otwarły się i zalśniły.
- Już czas wstać, mój królu. - szepnęła łagodnie. Jednak on, nie chciał dzielić się spokojem z lwicą. Przywitał ją groźnym pomrukiem, wstał i ominął czerwonooką. Zdumiona, wyszła za nim z groty po czym, zwinnie zeskoczyła na dół. Tam weszła do innej jaskini, gdzie od czasów Skazy, pomieszkiwały wszystkie lwice. Rozejrzała się - większość stada jeszcze spała, niektóre jednak już opuściły miejsce noclegu i udały się na kolejne polowanie dla hien. Zira zgrzytnęła zębami.
"Leniwe, rozpuszczone i tępe jednocześnie... Nie dziwię się, że Skaza jest taki wściekły, ja bym na jego miejscu, już wszystkie dawno wykończyła!" - pomyślała. Spojrzała na leżącą na ziemi Sarabi, której najbardziej nie lubiła. Celowo potknęła się o nią, budząc ją.
- Może byś uważała jak chodzisz? - mruknęła brązowa lwica, patrząc na nią wrogo.
- A ty może byś ruszyła swoje szanowne "cztery litery" i od wschodu słońca ruszyła z lwicami na polowanie? - warknęła Zira. Obie wstały z ziemi i popatrzyły sobie w oczy. Ich spojrzenia były mordercze, jedna miała ochotę rozszarpać drugą.
- Nie jesteś moją królową i nie masz prawa mi rozkazywać! - rzuciła oschle Sarabi.
- Oh... - udała urażoną. - Czyżbyś miała opóźnienie w czasie?
Zira zaczęła się oddalać. Po kilku krokach szepnęła jeszcze: "Nie zapominaj, że teraz to ja tu rządzę."
Lwica z paskiem wyszła z jaskini.
- Jak ja jej nienawidzę... - warczała rozzłoszczona. Przystanęła i uniosła do góry uszy. Coś zaburczało. Poczuła potężny ból brzucha. Nie była wcale głodna. Instynkt nakazywał jej iść do Rafikiego. A ponieważ ból ciągle narastał, wolała nie ryzykować. Zapomniała o Skazie i o Sarabi, tylko truchtem ruszyła do baobabu. Mimo nawoływań tam nie znalazła pawiana.
- No gdzie jest ta głupia małpa?! - wrzeszczała rozdrażniona. - Przyrzekam sobie: kiedy ją tylko znajdę, wydrapie jej oczy.
Ruszyła dalej szukać pawiana. Wreszcie go znalazła - był na polu jakiejś dziwnej trawy, którą zbierał. Królowa chrząknęła, chcąc dać znak o swojej obecności. Rafiki podszedł do niej.
- Tutaj jesteś, durna małpo. - ryknęła. - Wolisz szlajać się gdzieś, zbierać niby "magiczne" zioła, hmm? A czy nie pomyślałeś, że twoja królowa jest w ciężkim stanie i WYMAGA twojej pomocy? Ach, no tak, ty nie umiesz myśleć! - Rafiki przewrócił oczami.
- Skoro się źle czujesz - stwierdziła małpa. - to skąd masz siły, żeby na mnie wrzeszczeć?
Zira zamilkła. Fakt, to pytanie nie było głupie, pawian miał prawo się czepiać... albo i nie.
- Lepiej ze mną nie dyskutuj, jeśli nie chcesz mieć kłopotów! - ostrzegła go i wyszczerzyła kły.
- Już dobrze, dobrze... - westchnął. Wziął swoją laskę i wraz z lwicą, udał się do baobabu. Nakazał położyć się Zirze na grubej gałęzi.
- Co cię boli? - zapytał.
- Skoro jesteś taki mądry, to zgadnij! - uśmiechnęła się fałszywie. Widząc wrogie spojrzenie szamana, burknęła: - Brzuch...
Małpa udała się po swoje owoce, rozbiła je ze skórki, po czym, wysmarował lwicy brzuch, po czym wyliczał bez przerwy:
- Asante sana, asante sana, asante sana, asante sana, asante...
- DOŚĆ! - wrzasnęła. - Lepiej powiedz, co mi jest.
- No cóż... jesteś w ciąży... będzie to dwójka lwiątek... - pogładził swoją brodę szaman. Był smutny, co oczywiście było zupełnym przeciwieństwem Ziry. Ta bez pożegnania zeszła z drzewa i pobiegła w stronę Lwiej Skały. Skaza musiał się tego dowiedzieć!
-------------------------------------------------------------------------------------------
Następna notka za trzy komki!
Świetny post! Ciekawe jakie dzieci będzie mieć Zira? :) Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńCudowna notka:) Bardzo mnie ciekawi, jakie dzieci wyda niedługo Zira na świat? LUDZIE, JESZCZE JEDEN KOM, KOMENTUJCIE, BO CHCEMY WIĘCEJ!!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny ten twój nowy blog. ^^ Pościk cudowny, czekam na więcej. Jestem ciekawa jakie dzieci urodzi Zira? :)
OdpowiedzUsuń